Kazanie na Narodzenie Św. Jana Chrzciciela
Umiłowani
w Chrystusie Panu!
Uroczystość narodzin św. Jana Chrzciciela, Poprzednika Chrystusowego,
którą dziś obchodzimy, należy do najstarszych
świąt ku czci świętych. Św. Augustyn powiada: Mirare Ioannem, quantum potes,
Christo proficit quod miraris. Podziwiaj Jana, ile możesz, ale
ten podziw jest ku chwale Chrystusa. Nie budzi wątpliwości, że każde dzieło
jest chlubą swojego autora – kto zachwyca się dziełem, docenia w ten sposób jego
twórcę i oddaje hołd umysłowi, który to dzieło stworzył. Dlatego cześć oddawana
przez Kościół Aniołom i Świętym na pierwszym miejscu zwraca się do samego Boga jako
Stworzyciela.
Drodzy wierni! Kościół
świętuje rocznicę Janowych narodzin, bo odebrał on szczególną rolę w historii
Zbawienia. Żaden święty nie złożył tak wymownego i wzruszającego świadectwa o
Chrystusie, jak właśnie św. Jan, który powitał Zbawiciela już przed jego
narodzinami. Przedziwne i niewidoczne dla nas spotkanie Boga i jego proroka. Oto
bowiem w chwili, gdy do św. Elżbiety przybywa brzemienna Maryja, św. Jan z radości
porusza się w łonie matki, pozdrawiając w ten sposób Chrystusa, a Duch Święty
wypełnia jego duszę (por. Łk 1, 41).
Rocznica narodzenia św.
Jana jest dla nad tak ważna, bo się łączy ściśle ze świętem Bożego Narodzenia.
Narodziny Poprzednika kierują nasze myśli ku temu, który jest od wieków
oczekiwany przez ludzkość, ku przyjściu na świat Pana Naszego Jezusa Chrystusa.
W grudniu, gdy słońce pokonuje ciemności i dzień zaczyna się wydłużać, świętuje
Kościół pamiątkę narodzin samego Zbawiciela. Zaś w czerwcu, gdy dzień zaczyna
się skracać, obchodzimy rocznicę narodzin tego, który przyszedł
na świadectwo, aby świadczyć o
światłości, aby przez niego wszyscy uwierzyli (J 1, 7) i który o
sobie powiedział: Potrzeba, by On
wzrastał, a ja się umniejszał (J 3, 30). W symboliczny sposób św. Jan
poprzez ubywające światło prowadzi nas ku Chrystusowi. Dopiero bowiem
Narodzenie Pana Jezusa przywróci pogrążającemu się w ciemności światu światłość.
Św. Jan nie chce abyśmy celebrowali dziś jego osobę, ale abyśmy poprzez cudowne
znaki towarzyszące jego narodzinom, skierowali nasze myśli ku wszechmogącemu Bogu,
który jest światłością prawdziwą, źródłem życia i
świętości.
Kochani moi! Jak bardzo potrzeba współczesnemu światu i Kościołowi kolejnych Janów, którzy nie będą szukać oklasków ludzi i blasku fleszy, ale w pokorze przygotowywać przyjście Pana, grzeszących upominać, nieumiejętnych pouczać i wątpiącym dobrze radzić. Już za kilka dni, 30 czerwca, będziemy wspominać 30. rocznicę konsekracji biskupich w Écône dokonanych przez abp. Marcela Lefebvre, podczas której to uroczystości ten mężny biskup wypowiedział następujące słowa: Mam nadzieję i pragnąłbym, aby na moim grobie – a niewątpliwie nastąpi do już niedługo – napisano: Tradidi quod et accepi, te słowa św. Pawła: „Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem” (1 Kor 11, 23). Niczego nie wymyślam, jestem tylko listonoszem, który przynosi list. Nie napisałem sam tego listu, tego posłannictwa, tego Słowa Bożego, tylko sam Bóg, Nasz Pan Jezus Chrystus. A my dalej go przekazywaliśmy przez naszych umiłowanych kapłanów, którzy są tu obecni, i przez wszystkich innych, którzy ze swej strony są przekonani, że muszą stawiać opór temu zalewowi apostazji w Kościele w ten sposób, iż zachowują wiarę Wszechczasów i przekazują ją dalej wiernym. My jesteśmy jedynie przekaźnikami tego posłannictwa, tej Ewangelii, którą dał nam Nasz Pan Jezus Chrystus, i przekazicielami środków dla naszego zbawienia: Mszy świętej, prawdziwej Mszy Świętej i prawdziwych sakramentów, które dają prawdziwe duchowe życie (Kazanie J. E. Abp. Marcela Lefebvre wygłoszone 30 czerwca 1988 r. w Écône).
Serce Jezusa, hojne dla
wszystkich, którzy Cię wzywają, zmiłuj się nad nami!
Amen.