Kazanie na Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Umiłowani w Chrystusie Panu!
Św. Augustyn powiedział o starcu Symeonie, który w
świątyni jerozolimskiej wziął na ręce Boskie Dzieciątko: Senex puerum
portabat, puer autem senem regebat, starzec niósł Dziecię, zaś Dziecię
prowadziło starca. Z większą jeszcze słusznością można powiedzieć o
Najświętszej Maryi Pannie, że Ona nosiła swego Syna, wydała na świat i
troszczyła się każdego dnia, zaś Syn prowadził Ją na drodze życia, oświecał swą
łaską i zaprowadził aż do nieba, gdzie cieszy się oglądaniem Boga twarzą w
twarz, a przez to zażywa na wieki niczym niezakłóconego szczęścia.
Dotykamy dziś zatem rzeczy nadprzyrodzonych, niejako
uchylamy drzwi niebios, wraz z aniołami i świętymi wpatrujemy się w oblicze
Zmartwychwstałego Pana i Jego Matki, która po zakończeniu życia ziemskiego
została z ciałem i duszą wzięta do niebieskiej chwały. W Konstytucji
Apostolskiej Munificentissimus Deus definiującej dogmat o
Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny Ojciec Święty Pius XII wyjaśnia, iż
Matka Boża złączona odwiecznie w tajemniczy sposób z Jezusem
Chrystusem, niepokalana w Swym poczęciu, w Boskim Swym macierzyństwie
nienaruszona dziewica, wielkodusznie współdziałająca z Boskim Odkupicielem,
który odniósł pełny triumf nad grzechem i jego następstwami, osiągnęła wreszcie
to jak gdyby najwyższe uwieńczenie swoich przywilejów przez to, że zachowana
została od skażenia grobowego i tak jak Syn Jej, zwyciężywszy śmierć, z ciałem
i duszą wzięta została do niebieskiej chwały, gdzie ma jaśnieć jako Królowa po
prawicy tegoż Syna swojego, nieśmiertelnego Króla wieków.
W dzisiejszej uroczystości Wniebowzięcia jest także
coś niezwykle ludzkiego. Oto bowiem Syn przychodzi po swoją Matkę. To Ona Go
poczęła i urodziła, karmiła i tuliła do swego serca, zachowywała i rozważała w
swoim sercu wszystkie Jego słowa i czyny (por. Łk 2, 19), pełna bólu trwała na
Kalwarii pod krzyżem i złożyła Jego Ciało do grobu, a wreszcie pełna radości
jako pierwsza ujrzała Zmartwychwstałego. Czy zatem Maryja mogłaby nie
towarzyszyć Synowi w Jego tryumfie, gdy zasiadł po prawicy Boga Ojca? Czy
najchwalebniejsza Bogurodzica, która przyniosła światu Dawcę Życia, mogła tak
po prostu spocząć w zimnym grobie, a Jej przeczyste ciało ulec rozkładowi? Z
pewnością nie, gdyż podobieństwo Matki do Syna wymaga bezwzględnie, jak pisze
św. Bernard ze Sienny, by Maryja była tam tylko, gdzie jest Chrystus (In
Assumptione B. M. Virginis, sermo 2).
Gdy ponad tysiąc lat temu nasi ojcowie przyjęli chrzest i na polskiej ziemi
stanął Chrystusowy krzyż, wówczas Odkupiciel niejako przemówił do swej Matki:
Oto dzieci twoje!, a do nas, wskazując Najświętszą Bogurodzicę: Oto Matka
wasza! I od tej chwili, jak niegdyś św. Jan Apostoł, nasz naród przyjął Maryję - nie jako gościa, ale jako matkę. W 1240 roku, gdy pogańska dzicz zbliżała
się do Kijowa, ludzie w śmiertelnej trwodze opuszczali śpiesznie miasto, gdyż
doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że mongolskie hordy pozostawiają po
sobie tylko zgliszcza. Wówczas święty Jacek, skończywszy odprawiać Mszę Świętą
zabrał ze sobą Najświętszy Sakrament i już miał opuścić kościół, gdy usłyszał
za sobą cichy, smutny głos: Jacku, Syna zabierasz, a Matkę zostawiasz?.
Odwrócił się, ale w świątyni nikogo już nie było. W nagłym olśnieniu zrozumiał,
że te słowa popłynęły od figury Maryi z Dzieciątkiem. Zwiesił głowę i zapytał: Matko
moja, jakże Cię uniosę, kiedyś taka ciężka?. Na to usłyszał odpowiedź: Weź mnie
ze sobą, a mój Syn ulży ci ciężaru. Wówczas św. Jacek niosąc Syna i Matkę
opuścił płonące już miasto. Taka była miłość naszych ojców do wniebowziętej Królowej.
I cóż się stało z naszą polską ziemią? Dziś Maryja, Królowa Polski, jest
opluwana i obrażana przez tych, którzy usta mają pełne frazesów o tolerancji i
miłości. Skąd bierze się ta szatańska nienawiść do Bogurodzicy? Bo
jest Matką Zbawiciela, a świat nienawidzi Chrystusowego Krzyża; bo jest Zwierciadłem
Sprawiedliwości, a świat zachwyca się kłamstwami, oszustwami i
niesprawiedliwością; bo jest Ucieczką Grzesznych, a świat nie chce rezygnować z
grzechu; bo jest Pocieszycielką Strapionych, a świat pokłada nadzieję w
człowieku, rozrywce, alkoholu czy narkotykach. Nie zapominajmy jednak, że Pismo
Święte nas przestrzega: Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje,
to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto
sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne (Ga 6,
8).
Kochani moi! Wśród lęku i niepewności, które cechują
naszą ludzką rzeczywistość głęboka wiara, niewzruszona nadzieja i gorąca miłość
Bogurodzicy stały się zapowiedzią tego, iż jak naucza św. Paweł Apostoł jeśli
nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli
mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie (2
Kor 5, 1). Dlatego też złóżmy dziś nasze dłonie w dłoń naszej Matki i pozwólmy
zaprowadzić się do Chrystusa. Codziennie odmawiajmy Różaniec, aby uzyskać siłę
do pokonania pokus, wytrwałość w trudnościach i duchową pociechę w czasach
duchowego zamętu, w którym pogrążony jest Kościół i cała ludzkość. Pamiętajmy o
Jej obietnicy złożonej w Fatimie: Na koniec Moje Niepokalane Serce
zatriumfuje!
Amen.