Kazanie na IV Niedzielę po Wielkanocy


Umiłowani w Chrystusie Panu!

Obchodząc dziś IV Niedzielę po Wielkanocy radujemy się cały czas widząc żyjącego Pana, a jednocześnie w naszych sercach pojawia się niepokój, a wręcz smutek, gdy słyszymy z Jego ust słowa: Lepiej dla was żebym odszedł, bo jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do Was, a jeśli odejdę, poślę Go do was (J 16, 7). Jak to możliwe, że Zmartwychwstały ma opuścić swoich uczniów, swój Kościół? Kim jest ów Pocieszyciel, którego ma zesłać? Czy my, katolicy żyjący w XXI wieku, mamy się dziś smucić?

Kochani moi! Sam Chrystus powiedział, iż błogosławieni są ci, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni (Mt 5, 4). Jest zatem taki smutek, który jest nam potrzebny i ma zbawienne owoce. Jest to smutek z powodu naszych grzechów, łzy wylane nad popełnionym przez nas złem, czy też smutek pełen współczucia dla bliźnich, przeżywających trudne chwile. Ale jest także smutek, o czym często zapominamy, który jest zły i wydaje złe owoce. Przykryty jest on często płaszczem pobożności, pod którym kryją się jednak przygnębienie, złośliwość i pycha. Smutek taki jest dla duszy niebezpieczny, ponieważ osłabia nas na drodze do Pana Boga i prowadzi nas do zgorzknienia, a nawet rozpaczy.

Pan Jezus w Ewangelii wielokrotnie podkreśla dobroć Boga, który pamięta nawet o biednych wróblach na dachu, który tak wspaniale stroi lilie polne, że nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był ubrany tak, jak jedna z nich, który czuwa dzień i noc nad swymi dziećmi (por. Mt 6, 25-34). Sam Chrystus nauczył nas modlić się do niebieskiego Ojca słowami: fiat voluntas Tua, sicut in cælo et in terra, bądź wola Twoja, jako w Niebie, tak i na ziemi.

Tymczasem człowiek, który poddaje się szatańskiemu przygnębieniu, nie potrafi pogodzić się z wolą Bożą, buntuje się przeciw niej, odwraca się od Tego, który jest Prawdą, Dobrem i Pięknem. Wewnętrzne zgorzknienie prowadzi do osłabienia duchowego, powoli paraliżuje rozum i wolę, wywołuje niechęć do modlitwy i otwiera łatwą drogę dla wielu pokus, a może nas nawet wepchnąć – ku radości duchów piekielnych – w otchłań duchowej rozpaczy. Jakże biedny jest człowiek, który poddaje się szatańskiemu smutkowi i przygnębieniu, a w ten sposób pozbawia się  najgłębszej pociechy płynącej z niebios, która opiera się na wierze, że dobry Bóg jest Panem nieba i ziemi, który nigdy nie opuszcza tych, którzy go szukają!

Drodzy wierni! W obliczu tragicznego stanu, w jakim znalazła się cała ludzkość, kiedy to zło stało się wszechobecne, zaś książę ciemności zdaje się tryumfować, kiedy to wydawać się może, że jesteśmy bezsilni i skazani na klęskę, w sercach katolików może pojawić się szatański smutek i przygnębienie. Nie możemy jednak mu się poddawać, gdyż przed nami zadanie, które wielki syn Kościoła Świętego abp. Marcel Lefebvre opisał następującymi słowami: Musimy odbudować panowanie Naszego Pana Jezusa Chrystusa w tym zanikającym świecie chrześcijańskim. Powiecie mi: „Ależ Ekscelencjo, to walka Dawida z Goliatem”. Tak, dobrze to wiem, ale w walce z Goliatem, Dawid zwyciężył. Jak to zrobił? Za pomocą małego kamyczka, po który poszedł do strumyka. Jaki jest nasz kamyk? Jezus Chrystus, Nasz Pan Jezus Chrystus. (Kazanie J. E. Abp. Marcela Lefebvre’a wygłoszone 19 listopada 1989 r. w Paryżu podczas uroczystej Mszy św. z okazji 60 rocznicy jego kapłaństwa).

Kochani moi, nie smućmy się, lecz z radością wypełniajmy wiernie swoje obowiązki stanu, troszczmy się o powierzone nam rodziny, wypełniajmy w dniu powszednim, w prostych sprawach życia codziennego wolę Bożą. Pełni ufności w matczyną miłość i opiekę Najświętszej Maryi Panny odmawiajmy Różaniec. W ten sposób  z radosnym sercem zbieramy kamyczki, które pokonają szatana, w ten sposób odbudujemy naszą cywilizację, a Kościół Święty odzyska swój blask, na nowo stanie się latarnią zbawienia dla zbłąkanych dusz. Bóg widzi nasze starania o wypełnianie Jego woli, a im więcej trudności musimy pokonać, tym większa nagroda w niebie, gdzie z Bogiem Ojcem żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Zmartwychwstały Pan.

Amen.