Kazanie na XXI Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego
Umiłowani w
Chrystusie Panu!
W Modlitwie Pańskiej
powtarzamy codziennie słowa: odpuść
nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom. Przykazanie
miłości nieprzyjaciół jest chyba dla nas najtrudniejszym z przykazań – ciężko
jest nam je zrozumieć, jeszcze ciężej wypełniać. Jednak sam Zbawiciel modląc
się o wybaczenie dla swych oprawców podczas Męki dał na przykład do
naśladowania, pokazał, jak poruszająca jest miłość okazywana tym, którzy nie wahają
się przybić do krzyża Jego świętych i czcigodnych rąk, które wcześniej wyświadczyły
im tyle dobra. Dlatego też słusznie zauważa św. Hieronim: Chrystus przykazuje nie to co jest niemożliwe, lecz to co jest
doskonale. W przypowieści, którą dziś słyszeliśmy, znajdziemy odpowiedź na
pytanie, jak powinniśmy przebaczać bliźnim, abyśmy otrzymali przebaczenie od
Tego, który przyjdzie sądzić i umarłych, a którego Królestwu nie będzie końca.
Drodzy wierni! Zwróćmy
uwagę na to, iż Boże przebaczenie jest ochocze i zupełne. Pan Bóg przebacza niezwłocznie,
gdy tylko grzesznik okaże żal za grzechy, gdy widzi wolę powrotu syna
marnotrawnego do domu Ojca. Nasz Odkupiciel nie czyni żadnych zastrzeżeń co do
przebaczenia. Przebacza grzesznikowi zupełnie i bezwzględnie, nawet wówczas,
kiedy wie, że ten grzesznik znowu się zbuntuje i ponownie stanie po stronie szatana.
Św. Jan Złotousty, chcąc obrazowo przedstawić jak całkowitym i zupełnym jest
Boże przebaczenie, mówił: Weź z ognia
płonącego iskrę i rzuć ją w morze! Natychmiast zgaśnie w jego toni. Podobnie
znika twój grzech, jeśli go przez prawdziwy żal i szczere wyznanie rzucisz w
niezgłębione morze Bożego miłosierdzia.
Tymczasem my ludzie tak chętnie
wracamy do cudzych win czy też przebaczamy tylko pozornie, zaś w głębi duszy
zachowujemy poczucie krzywdy. Często myślimy, że przecież nasze przebaczenie
idzie na marne, że ten, który wyrządził nam zło nie zasługuje na nie, a może
wręcz sobie z niego drwi. Pismo Święte upomina nas jednak: niech nad waszym gniewem nie zachodzi
słońce ! (Ef 4, 26). Mamy obowiązek przebaczać
nawet naszym największym wrogom. Nie zapominajmy o tym, że Pan Bóg bierze miarę
z naszego przebaczenia: Bo takim sądem,
jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
(Mt 7, 2). Skoro pragniemy by Zbawiciel nam przebaczył, to czy możemy nie
przebaczyć naszym nieprzyjaciołom? Zapewnijmy sobie łaskawość Boskiego Sędziego
w godzinie śmierci przez ochotne i szczere przebaczenie naszym winowajcom. Zbawiciel
zaś w przyszłym życiu wyrówna to, co nie
zostało wyrównane w życiu doczesnym, odda każdemu wedle uczynków jego (por. Ap
2, 23). Bowiem Pan Bóg jest nierychliwy, ale sprawiedliwy.
Kochani moi! Miłość
nieprzyjaciół przekracza ludzkie możliwości, wymaga heroizmu, dlatego ludzkie
motywy, bajki o budowie społeczeństwa rodem z Disneylandu, w którym każdy jest dla
każdego miły ani żadna psychoterapia nie są wystarczające do szczerego przebaczenia
krzywd. Źródłem prawdziwego przebaczenia jest tylko wiara, która daje człowiekowi
nadprzyrodzone siły i nadaje przebaczeniu sens. To wyższy mąż, to anioł w człowieczej postaci, kto – mszcząc się po Bożemu – za złe dobrem
płaci! (bp. Adam Stanisław Krasiński, 300
zdań dwuwierszowych w rzeczowym układzie, Kraków 1931). Przebaczenie nie jest udawaniem, że nic się nie stało, jest bólem
serca, który je otwiera, jest stałą gotowością do odpowiadania dobrem
nawet na zło. Wówczas możemy z czystym sumieniem modlić się
do naszego Ojca: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym
winowajcom.
Amen.