Kazanie na II Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego


Umiłowani w Chrystusie Panu!

Dziś, w niedzielę w oktawie Bożego Ciała, kontemplujemy oblicze Zbawiciela obecnego w Najświętszym Sakramencie, a w naszych uszach rozbrzmiewają słowa Pisma Świętego: gustate et videte quoniam suavis est Dominusskosztujcie i zobaczcie jak słodki jest Pan (Ps 33, 9). Miłość Pana Boga do człowieka jest tak wielka, że postanowił On pozostać z ludźmi – nie w nieodstępnej świątyni z marmuru i złota, ale choćby w małej kapliczce, w której kapłan składa Bogu Ofiarę Mszy Świętej, uobecniając Ofiarę Kalwarii. Bóg chce być bowiem blisko każdego człowieka, bogatego i biednego, młodego i starego, zdrowego i chorego, radosnego i pogrążonego w smutku.

O res mirabilis: manducat Dominum pauper, servus et humilis. / O, rzecz zadziwiająca! Spożywa Pana ubogi, sługa i pokorny. Chrystus zaprasza dziś każdego z nas na gody, wieczne wesele w niebie. Niestety  jakże wielu to zaproszenie odrzuca, odmawia uczestniczenia w życiu Boga. Ku naszej przestrodze Pan Jezus wskazuje w dzisiejszej Ewangelii trzy rodzaje pokus, które mogą sprawić, iż zejdziemy z drogi prowadzącej do nieba, a wejdziemy na drogę prowadzącą do piekła.

Po pierwsze jest to przywiązanie do dóbr doczesnych. Ludzie przywiązani do władzy i posiadania, opętani przez pychę, chęć wywyższenia się odpowiadają na zaproszenie Pana z pogardą: Kupiłem wieś i koniecznie muszę pójść, a obejrzeć ją; proszę cię, miej mnie za wymówionego! Trzeba zauważyć, iż zaproszony na gody nie twierdzi, że musi ciężko pracować na utrzymanie swoje i swojej rodziny, ale raczej, iż musi pójść i zobaczyć nową posiadłość. To zaś oznacza, iż wprawdzie wszystkie jego doczesne potrzeby są zaspokojone, bez problemu mógłby znaleźć czas, by opowiedzieć na Boże zaproszenie. Jednak jego serce pokochało rzeczy materialne i woli on zaspokoić swoją próżność, niż poświęcić czas Panu Jezusowi.

Po drugie jest to zmysłowość. Ludzie zniewoleni przez zmysły odpowiadają na zaproszenie Pana ze zdenerwowaniem: Kupiłem pięć par wołów i idę ich próbować; proszę cię, miej mnie za wymówionego! Pięć par wołów oznacza pięć zmysłów. Wprawdzie powinny one zostać wykorzystane przez człowieka jako narzędzia pomagające poznać prawdę i czynić dobro. Jednak często człowiek staje się ich niewolnikiem. Zamiast kierować oczy i serce ku górze, do Boga, niczym pochylony wół patrzy tępo w ziemię. Taki człowiek nie karmi swych zmysłów tym co piękne i prawdziwe, ale próżną ziemską przyjemnością, w jego sercu nie ma zatem miejsca dla Pana Jezusa.

Po trzecie jest to przyzwyczajenie się do grzechu. Człowiek, który przywiązał się do grzechu nawet nie usiłuje znaleźć wymówki, nie prosi o usprawiedliwienie swojej nieobecności, ale oznajmia Panu: Nie mogę przyjść! Człowiek żyjący w grzechu nie chce nawet chwili zastanawiać się nad swoim życiem, odrzuca wszystko, co mogłoby mu przypomnieć o konieczności nawrócenia czy też o wiecznej karze w piekle. Nie bez przyczyny wśród grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, przed których wyjątkowym niebezpieczeństwem przestrzegał Chrystus (Mk 3, 28-29), są m.in. zatwardziałość serca wobec zbawiennych natchnień oraz odkładanie pokuty aż do śmierci. Pan Bóg daje każdemu człowiekowi szansę na nawrócenie i zbawienie, ale nikogo na siłę, wbrew woli człowieka, do nieba nie zaprowadzi.

Kochani moi! Nie odrzucajmy Chrystusowego zaproszenia na wieczne gody w niebie, których zapowiedzią jest Komunia Święta. Nie bądźmy niewdzięcznikami, którzy lekceważą Jezusowe Serce, gorejące ognisko miłości. Nie bądźmy głupcami, którzy nie troszczą się o własne zbawienie. Padnijmy na kolana i gdy już za kilka chwil ujrzymy Pana w białej Hostii zwróćmy ku niemu nasze oczy i serca, powtarzając z wiarą i miłością słowa św. Tomasza z Akwinu:

Pod zasłoną teraz, Jezu, widzę Cię,
Niech pragnienie serca kiedyś spełni się,
Bym oblicze Twoje tam oglądać mógł,
Gdzie wybranym miejsce przygotował Bóg.

Amen.