Kazanie na III Niedzielę po Objawieniu
Umiłowani w Chrystusie Panu!
Czymś naturalnym jest, że
ludzie niewierzący, którzy w swym życiu błądzą jak statek pozbawiony światła
latarni, popadają często w rozpacz. Niezrozumiałym jednak jest, że także ludzie
wierzący grzeszą brakiem ufności ku Panu Bogu i żyją tak, jakby Go nie było,
jakby Jego słowa i obietnice były nic niewarte. Tymczasem Bóg swą wiernością i
dobrocią przewyższa nieskończenie nawet najbliższego przyjaciela, nie ma w Nim
choćby najmniejszego cienia zła czy fałszu. Tam, gdzie moglibyśmy spodziewać
się jego słusznego gniewu, On zamiast karać, przebacza i pomaga. Dlatego
słusznie całe życie Syna Bożego na ziemi Dzieje Apostolskie ujęły w krótkich, ale
jakże wymownych słowach: przeszedł dobrze
czyniąc (Dz 10, 38). Niezrównana dobroć Chrystusowa, której świadkami
jesteśmy także dziś obserwując dwa cudowne uzdrowienia, pobudzać nas powinna do
dziecięcej ufności względem naszego Ojca, który jest w niebie.
Nie każda jednak ufność i nie każda nadzieja miła jest Panu Bogu.
Katechizm uczy nas bowiem, że grzeszna jest zbytnia czy wręcz zuchwała ufność. Jej
fala niczym tsunami ogarnęła współczesny świat, który kpi sobie ze swego
Stwórcy, który zachęcany przez opanowanych szaleństwem modernizmu posoborowych
papieży i biskupów bezczelnie żąda od Zbawiciela miłosierdzia bez
sprawiedliwości, przebaczenia bez pokuty, moralności bez zasad. Dlatego też
musimy ze wszelkich sił starać się o to, by w tych czasach straszliwego zamętu,
który ogarnął ludzkie umysły, nasza nadzieja i ufność były prawdziwie katolickie.
Jakie jednak cechy ma prawdziwa nadzieja, która ochroni nas zarówno przed
popadnięciem w tragiczne zwątpienie jak i zuchwałością wobec Naszego Pana? Odpowiedź
na to pytanie odnajdziemy w słowach dzisiejszej Ewangelii.
Po pierwsze, nadzieja powinna
być pełna czci. Spójrzmy z jakim uszanowaniem zwraca się do Odkupiciela
trędowaty. Najpierw, nim zbliży się do Najświętszego, pada na twarz i oddaje Mu
pokłon. Potem zaś nie nalega, nie żąda, tylko pokornie, wręcz nieśmiało mówi:
Panie, jeśli tylko zechcesz, możesz mnie oczyścić! Spójrzmy na setnika,
potężnego rzymskiego żołnierza, który nie przychodzi wydać rozkaz, lecz ze
czcią prosi Pana Jezusa o uzdrowienie swego sługi. Gdy zaś słyszy, że Zbawiciel
zamierza nawiedzić jego dom i spełnić jego prośbę, wówczas wypowiada przepiękne
słowa, które weszły do liturgii Kościoła: Panie, nie jestem godzien, abyś
wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój!
Po drugie, nadzieja powinna być bezgraniczna.
Zwróćmy uwagę, że trędowaty mówi: Jeśli chcesz – możesz. Pomiędzy
te dwa słowa zmieści się tylko gorące uczucie bezgranicznej ufności grzesznego
człowieka do Zbawiciela. Podobnie i setnik, który z całego serca wierzy, że
wystarczy jedno słowo Pana, aby stał się cud. Taka zaś pełna bezgranicznego
zaufania modlitwa niejako zmusza Pana Boga do spełnienia prośby. Dlatego słusznie
napisała św. Teresa od Dzieciątka Jezus: modlitwa
to jakby królowa, która zawsze ma wolny przystęp do króla i może otrzymać od
niego, cokolwiek zażąda.
Po trzecie wreszcie, nadzieja powinna być
szczera. Ani trędowaty, ani setnik nie kalkulują, nie obliczają, czy opłaca im
się zwrócić się o pomoc do Odkupiciela. Poruszony ich dziecięcą
ufnością Pan Jezus dokonuje cudów, wyciąga swoją rękę, dotyka trędowatego i na
jego prośbę odpowiada: Chcę, bądź oczyszczony. Następnie zaś mówi setnikowi:
Idź, a jakoś uwierzył, niech ci się stanie. Setnik zaś pełen szczerej wiary,
której na próżno szukać wśród Żydów, idzie do domu, pewny, że tam zastanie to,
o co ośmielił się prosić.
Kochani moi! Taka powinna być
nasza ufność wobec Pana Boga: pełna czci, bezgraniczna i szczera. Owocem zaś
tej prawdziwej nadziej jest pokój serca. Dlatego i do nas skierowane są słowa
św. Pawła: O nic się już zbytnio nie
troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie
i błaganiu z dziękczynieniem! A
pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli
w Chrystusie Jezusie (Flp 4, 6-7).
Amen.