Kazanie na II Niedzielę Wielkiego Postu
Umiłowani w Chrystusie Panu!
Kiedy w II Niedzielę Wielkiego
Postu słyszymy Ewangelię opisującą, jak Zbawiciel przemienia się na Górze
Tabor, gdy słyszymy, że rozjaśniało oblicze
Jego jako słońce, szaty zaś Jego stały się białe jako śnieg (Mt 17, 2), pojawiać
się może w naszych głowach myśl: czy to nie jest jakaś pomyłka? Co wspólnego ma
Przemienienie Pańskie z Wielkim Postem, Góra Tabor z Górą Kalwarii?
Wbrew pozorom bardzo wiele. Pan
Jezus wie doskonale, czego nam potrzeba, wie jak łatwo w obliczu trudności
rezygnujemy z naszych postanowień, jak słabnie nasz zapał i opadamy z duchowych
sił. Dlatego przygotowuje dziś Piotra, Jakuba i Jana, a wraz z nimi i nas, na
największą próbę wiary, na swą bolesną Mękę i Śmierć, kiedy to w Wielki Piątek
na Górze Kalwarii wypełni się Izajaszowe proroctwo o Odkupicielu: Nie miał On wdzięku
ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał.
Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak
ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic
(Iz 53, 2-3). Właśnie dlatego, by nadchodzące cierpienie i trud nie zatrzymały
nas w podążaniu za Chrystusem, ukazuje się On dziś na Górze Tabor
w majestacie chwały, pełen blasku i światłości. Zaś wspomnienie Jego
zachwycającego, rozpromienionego Oblicza staje się dla nas, katolików
przeżywających Wielki Piątek Kościoła, źródłem nadziei, że po zakończeniu
pełnej wichur wędrówki przez ogarnięty mrokiem świat ujrzymy znów Słońce
nieznające zachodu, Naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Drodzy wierni! Syn Boży uniżył
się i stał się człowiekiem, ponieważ chciał, abyśmy Go poznali i miłowali.
Gdyby Pan Jezus cały czas jaśniał niczym słońce, z pewnością zrobiłby na nas
piorunujące wrażenie, jak święty Piotr krzyknęlibyśmy w ekstazie: Panie dobrze
nam tu być! Ale wcale byśmy Go nie poznali, gdyż całą naszą uwagę pochłonęłoby
uczucie nieziemskiej radości. Tymczasem akt wiary wbrew modernistycznym
herezjom nie jest uczuciem czy emocją, ale aktem rozumu, przylgnięciem przez rozum do prawdy
objawionej przez Boga, który nie może się ani nas mylić. Dlatego Syn
Boży przyszedł na świat nie w chwale boskości, ale w uniżeniu człowieczeństwa,
byśmy zaangażowali rozum, by Go poznać i wolę, by Go pokochać. Pan Jezus wie
przy tym doskonale, że bez Jego łaski wobec ataków szatana możemy opaść z
duchowych sił i zbłądzić na złą drogę. Dlatego pozostał z nami w Najświętszym
Sakramencie, karmi nasze duszę swym Ciałem i Krwią poprzez Komunie Świętą.
Ilekroć chcesz ujrzeć Pana, wstąp na Górę Przemienienia, zbliż się do Bożego
ołtarza, na którym sprawowana jest Najświętsza Ofiara. Przyjdź, a zobaczysz tam
Baranka Bożego ukrytego w Hostii, której biel, jak na Górze Tabor,
jaśnieje miłością, która dalej już posunąć się nie może, bo wszystko
już przekroczyła.
Kochani moi! Nim będziemy
gotowi u kresu naszej życiowej drogi stanąć na spotkanie z
Najświętszym Zbawicielem, tak wiele naszych grzechów musi spłonąć w ogniu
pokuty, tak liczne błędy muszą zostać oczyszczone w wodzie Bożej prawdy. To zaś
wiąże się z rozmaitymi wyrzeczeniami i wątpliwości, a nawet może postawić
pod znakiem zapytania sens naszej wędrówki za Chrystusem, naszego poświęcenia i
wielkopostnej pokuty. Nie zapominajmy jednak nigdy, że jeśli chcemy zobaczyć
blask Zmartwychwstałego Pana, potrzeba naszego zaangażowania i wysiłku. Nie
zatrzymujmy się zatem dziś na Górze Tabor, lecz z ufnością idźmy za Chrystusem
i Matką Bożą Bolesną aż na Górę Kalwarii.
Amen.