Kazanie na VI Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego


Umiłowani w Chrystusie Panu!

Ewangelia opisuje, że wokół Zbawiciela zgromadził się wielki tłum ludzi, zaś Serce Pana Jezusa poruszyła myśl o głodzie cielesnym, ale przede wszystkim duchowym tych, którzy szukając Prawdy opuścili swoje domy i przebyli długą drogę aż na pustynię. Dlatego słyszymy dziś z ust Pana poruszające słowa: Miséreor super turbam, żal mi tego ludu (Mk 8, 2). Te pełne współczucia słowa Odkupiciela rozbrzmiewają przez dwa tysiące lat wędrówki ludu Nowego Przymierza, Jego Kościoła, jako świadectwo Bożej miłości do każdego człowieka, który szczerym sercem podąża po ciężkiej i pełnej szatańskich zasadzek drodze za Tym, który powiedział o sobie:  Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie (J 14, 6).

My, katolicy, poprzez Chrzest Święty zostaliśmy – jak przypomina św. Paweł w dzisiejszej lekcji – razem z Nim pogrzebani w śmierć, aby jako Chrystus zmartwychwstał przez chwałę Ojca, tak i my, byśmy w nowości życia chodzili (Rz 6, 4). Jednak w czasie naszego pobytu na ziemskiej pustyni, na której nie możemy zamieszkać, a tylko co najwyżej rozbić namiot i zatrzymać się w nim tylko na krótki czas, potrzeba nam pokarmu duchowego, abyśmy nie ustali w naszej wędrówce do domu naszego Ojca, który jest w niebie.

W Ewangelii słyszymy, że zmartwieni uczniowie odpowiadają Panu Jezusowi – gdzie znajdziemy chleb na tym pustkowiu? Mają oni jedynie siedem bochenków chleba. Ale to już Zbawicielowi w zupełności wystarcza, by nakarmić i karmić tysiące, miliony dusz. Te siedem bochenków symbolizuje bowiem siedem sakramentów, za pomocą których Odkupiciel uświęca ludzkie życie: Chrzest, abyśmy narodzili się dla życia łaski; Bierzmowanie, abyśmy osiągnęli duchową dojrzałość; Najświętszy Sakrament, abyśmy upodabniali się do Boskiego Pokarmu, Naszego Pana Jezusa Chrystusa; Spowiedź Świętą, abyśmy mogli odzyskać życie łaski, jeśli mielibyśmy nieszczęście je utracić; Ostatnie Namaszczenie, aby przygotować duszę dotkniętą cierpieniem cielesnym do osiągnięcia jej ostatecznego celu; Kapłaństwo, abyśmy mogli uczestniczyć w Najświętszej Ofierze i korzystać ze wszystkich sakramentów; Małżeństwo, aby zapewnić trwanie rodzaju ludzkiego.

Drodzy wierni! O ileż tragiczniej pełne troski pytanie Apostołów – gdzie znajdziemy chleb na tym pustkowiu? – brzmi w naszych ustach. Jak ciężko znaleźć nam, katolikom żyjącym w XXI wieku, pokarm dla naszych dusz, ważnie i godnie sprawowane sakramenty, Najświętszą Ofiarę Mszy Świętej, której tak bardzo nienawidzi szatan i jego słudzy, że udało im się narzucić tzw. nowy, posoborowy obrzęd Mszy. Ryt, przed którym kardynał Alfred Ottaviani i kardynał Antoni Bacci przestrzegali w Krótkiej analizie krytycznej nowego ordo Missae już przed jego wprowadzeniem w 1969 roku następującymi słowami: Novus Ordo Missae – biorąc pod uwagę elementy nowe i podatne na rozmaite interpretacje, ukryte lub zawarte w sposób domyślny – tak w całości, jak w szczegółach, wyraźnie oddala się od katolickiej teologii Mszy świętej.

Paweł VI nie mógł zakazać, a Benedykt XVI tak naprawdę nie mógł przywrócić, tego, co nigdy nie zostało zakazane, tj. możliwości, a właściwie obowiązku składania Trójcy Przenajświętszej od wschodu słońca aż do jego zachodu (Ml 1 ,11) Ofiary czystej, świętej i niepokalanej, Chleba świętego wiekuistego życia i Kielicha zbawienia wiecznego, którymi to pełnymi czci słowami opisuje Najświętsze Ciało i Przenajdroższą Krew Naszego Pana Jezusa Chrystusa Kanon Rzymski, stanowiący serce Mszy Świętej Wszechczasów. Nikt nie ma prawa zakazać katolikom oddawania czci Pana Bogu, nikt nie ma prawa narzucać katolikom rytu, który nie jest katolicki, lecz jak ocenili autorzy wspomnianej Krótkiej analizy krytycznej nowego ordo Missae: został skonstruowany tak, że w wielu punktach może zadowolić najbardziej modernistycznych protestantów.

Stąd też jakże aktualne pozostają dziś proste i jasne słowa abp. Marcela Lefebre, tak różne od dwuznacznych frazesów posoborowych hierarchów, którzy godzą się wprawdzie na odprawianie „Mszy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego”, jednak wyłącznie pod warunkiem akceptacji rzekomej teologicznej poprawności, głębi i piękna „zwyczajnej formy rytu rzymskiego”: Dla katolików niemożliwe jest z powodów zarówno psychologicznych, dusz­pasterskich, jak i teologicznych porzucić liturgię, która zawsze była prawdziwym wyrazem Wiary karmiącym ich pobożność, i przyjąć na jej miejsce nowe obrządki poczęte przez heretyków, bez wystawienia tej Wiary na bardzo poważne niebezpieczeństwoNie można bez końca naśladować protestantyzmu, nie stając się protestantem. (…) Chciano doprowadzić do zbliżenia katolików i protestantów, ale widać jasno, że to raczej katolicy stają się protestantami niż odwrotnie. Sama Nowa Msza wyraża koncepcję protestancką i prowadzi do protestantyzmu – to właśnie z tego powodu nie widzimy możliwości odprawiania jej w naszych seminariach (abp. Marcel Lefebvre, Reforma Lutra i Nowa Msza).

Kochani moi! Jesteśmy świadkami niesamowitego ataku szatana na Kościół Święty i powierzoną mu przez Chrystusa misję uświęcania dusz. Diabeł nie marzy bowiem o niczym tak bardzo, jak o pozbawieniu ludzi dostępu do ważnie i godnie sprawowanych sakramentów. Wie on bowiem, że otoczeni i atakowani z każdej strony przez zło, karmieni posoborową karykaturą katolickiej doktryny, mogą łatwo opaść z sił i ustać w drodze do nieba. Dlatego też musimy nieustannie modlić się o pomoc do Najświętszej Maryi Panny, gdyż nie wiemy, jakie koszmary może zgotować nam jutro dziwny człowiek z Argentyny, który nie chce zgiąć swych kolan przed Bogiem obecnym w Najświętszym Sakramencie, choć z taką łatwością pada na twarz przed poganami. Pewne jest tylko to, że Pan Bóg nie będzie tolerował w nieskończoność posoborowych świętokradztw i bluźnierstw przeciwko Jego majestatowi!

Krwi Chrystusa, brocząca spod cierniowej korony, wybaw nas!

Amen.