Kazanie na XV Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego
Umiłowani w
Chrystusie Panu!
Widzimy dziś oczyma duszy
poruszającą scenę, kiedy to u bram miasteczka Naim Dawca Życia spotyka się ze
śmiercią. Nawet trudno sobie wyobrazić, jak czuła się owa biedna wdowa,
która musiała pogrzebać swego jedynego syna. Kiedy Zbawiciel powiedział
do wdowy Nie płacz (Łk 7, 13),
pewnie nie potraktowała Jego słów poważnie. Dlaczego miałaby nie płakać,
skoro straciła jedyne dziecko? Dlaczego miałaby nie płakać, skoro cały jej
świat runął w gruzach? Niesiono do grobu nie pokonanego wiekiem starca,
lecz młodzieńca. Z pewnością marzył on o długim, pełnym sukcesów życiu, a tu
niespodziewanie zimna i nieczuła kosa śmierci ścięła kłos jego istnienia, zniweczyła
wszystkie plany i nadzieje.
Każdego dnia setki, a może i tysiące wdów, tracą swoich synów
i Jezus tych synów nie wskrzesza. Setki tysięcy ludzi chorują na
ciężkie choroby i dziś umrą, a Jezus ich nie uzdrowi. Jakie zatem
znaczenie ma to, że Pan ulitował się nad wdową z Naim i wskrzesił jej syna,
skoro nie słucha nas, kiedy prosimy go o to, czego pragniemy? Czemu nie
realizuje naszych planów? Czemu musimy przekonywać się każdego dnia o prawdziwości
słów Księgi Hioba: Człowiek zrodzony z
niewiasty ma krótkie i bolesne życie, wyrasta i więdnie jak
kwiat, przemija jak cień chwilowy (Hi 14, 1-2)?
Odpowiedź na nasze wątpliwości odnajdziemy w Księdze Izajasza, poprzez którą Bóg kieruje do nas słowa: myśli moje nie są myślami
waszymi ani wasze drogi moimi drogami (Iż 55, 8). Pan zna nasze troski i
potrzeby. Nawet jeśli w danym momencie nie wszystko rozumiemy
i sprzeciwiamy się Bożym planom, powinniśmy być pewni, że nasz
Stwórca daje nam zawsze to, co dla nas najlepsze. Musimy zdać sobie jednak
sprawę z tego, że to co dla nas najlepsze nie zawsze jest tym, czego my pragniemy.
Na cóż bowiem człowiekowi ziemskie bogactwo, jeśli miałoby ono odwrócić jego
uwagę od duchowych skarbów i sprowadzić na złą drogę? Na cóż człowiekowi zdrowie,
jeśli miałby swe siły spożytkować na złe uczynki i utracić łaskę uświęcającą?
Na cóż człowiekowi długie życie, jeśli byłoby one rozpustne i doprowadziłoby go
do śmierci wiecznej, która jest o wiele straszliwsza niż śmierć ciała?
Kochani
moi! Życie doczesne pełne jest trudności i zawodów, ale musimy sobie
uświadomić, że każde cierpienie ma swój kres i przemija o wiele szybciej, niż
nam się wydaje. Pan Bóg zsyła nam każdego dnia mniejsze i większe krzyże,
abyśmy dźwigali je z pokornym poddaniem się woli Bożej i w ten sposób zasłużyli
sobie na życie wieczne. Tymczasem tak łatwo przychodzi nam osądzanie
samego Boga, zwłaszcza wówczas, gdy dzieje się coś dla nas trudnego, coś, czego
nie rozumiemy i z czym nie chcemy się pogodzić. Nikt jednak nie obiecywał nam
życia usłanego różami, a wręcz przeciwnie, w Księdze Hioba czytamy: Militia est vita hominis super terram (Hi 7, 1), życie człowieka na ziemi jest walką. Walką pomiędzy dobrem i
złem, światłością i ciemnością, Bogiem i szatanem. Dlatego też słusznie
modli się Kościół Święty w dzisiejszej modlitwie po Komunii: Prosimy Cię Panie, niechaj działanie Tego
niebieskiego daru zawładnie naszą duszą i ciałem, aby stale miała w nas
pierwszeństwo łaska, a nie nasze zapatrywania.
Amen.