Kazanie na VII Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego
Umiłowani
w Chrystusie Panu!
Odkupiciel kieruje dziś do nas słowa ostrzeżenia: Attendite a falsis prophetis. Zwróćmy uwagę,
iż słowa te przetłumaczyć można nie tylko jako strzeżcie się, ale także spodziewajcie
się fałszywych proroków. Sam Pan Jezus wskazał zatem, iż owi fałszywi prorocy
się pojawią. Zdawał sobie On doskonale sprawę z tego, iż ludzie, nawet otrzymawszy
od Niego wszelkie środki potrzebne do zbawienia, cały depozyt wiary i
sakramenty, będą w stanie wzgardzić otrzymanymi darami, podeptać Bożą naukę i
źródła duchowego życia.
Jak poznać tych fałszywych proroków, przed którymi
przestrzega nas Syn Boży? Ewangelia wskazuje, iż przychodzą oni do nas w owczej
skórze, ale wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Słysząc zaś dziś ostrzeżenie
naszego Boskiego Mistrza musimy sobie uświadomić, że najniebezpieczniejsze dla
duszy jest wymieszanie prawdy i fałszu, dobra i zła, gdyż może ono łatwo zmylić
wielu ludzi. Ileż szkód może wyrządzić taki wilk w owczej skórze, ile ludzi może
on zatruć zatrutą wodą swojej błędnej nauki, ile dusz może doprowadzić do
duchowej śmierci.
Św. Pius X w 1907 roku opublikował encyklikę Pascendi dominici gregis, która powinna
być dla katolików jak grom z jasnego nieba. Święty papież pisze: Zwlekać nam dłużej nie wolno. Wymaga tego
przede wszystkim ta okoliczność, iż zwolenników błędów należy dziś szukać nie już
wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że
tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi,
bo są mniej dostrzegalni. Gdyby tylko katolicy w XX wieku posłuchali
ostrzeżenia św. Piusa X, które wszak było głośnym powtórzeniem ostrzeżenia
Naszego Pana Jezusa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii! Tak się jednak nie stało,
przebiegłe wilki w owczej skórze, mieszający prawdę z błędem moderniści,
przebrani w purpury heretycy, dostali się do Bożej owczarni i od czasów Soboru
Watykańskiego II prowadzą coraz bardziej jawną i bezlitosną rzeź dusz.
Drodzy
wierni! Kwestia Soboru Watykańskiego II jest
nieskończenie ważna, bowiem od jej rozwiązania zależy zbawienie
miliardów
ludzi. Z pewności w naszej głowie pojawia pytanie, jak można było
wykorzystać dwa tysiące katolickich biskupów, którzy byli
ojcami soboru, do przeprowadzenia rewolucji francuskiej w Kościele?
Odpowiedź jest prosta. Moderniści
odnieśli tryumf dzięki dwuznacznym sformułowaniom soborowych tekstów oraz braku należytej czujności i odwagi pasterzy Kościoła. Aby
wprowadzić nową religię człowieka, trzeba było zachować szatę starej
religii. Skąd też konieczne było zastosowanie szatańskiej mieszaniny
prawdy i
fałszu. Tymczasem w Piśmie Świętym Bóg mówi wprost: Os bilingue detestor (Prz 8, 13), nienawidzę ust przewrotnych. Niech wasza mowa będzie: tak, tak; nie, nie
(Mt 5, 37). Błąd i zło przebrane w szaty prawdy i dobra, pozostaną zawsze błędem
i złem.
Kochani moi! Pan Bóg może nawet z wielkiego zła wyprowadzić
jeszcze większe dobro. Troszcząc się jednak o los naszej duszy musimy
nieustannie czuwać i modlić się, abyśmy nie ulegli pokusie (por. Mt 26, 41). Największą
pokusą naszych czasów jest zaś pójście na kompromis, zaakceptowanie
dwuznaczności, mieszaniny prawdy i błędu, dobra i zła. Siła szatana i
modernistów wynika z obojętności i bezmyślności katolików. To bierność katolików
umożliwiła modernistom, wilkom przebranym w owcze skóry, wtargnięcie do
Kościoła Bożego, niszczenie katolickiej doktryny, moralności i obrzędów.
Sine dominico non
possumus! Bez daru Pańskiego nie możemy, powiedzieli w roku 304 męczennicy z Abiteny,
schwytani podczas niedzielnej Mszy Świętej, której sprawowanie było wówczas
zabronione i karane śmiercią. Nie poszli oni na kompromis i nie zapalili
kadzidła przed posągami pogańskich bożków. Dziś z pewnością nie poszliby na
kompromis i nie braliby udziału w posoborowym kulcie człowieka, choćby zachęcali ich
do tego najwyżsi kościelni hierarchowie, a może i ksiądz odprawiający wprawdzie
tradycyjną liturgię, który jednak nie rozumie źródeł obecnego kryzysu w Kościele czy też nie mówi prawdy z obawy przed reakcją przełożonych. Jeśli
dziś pozwolisz sobie na to, żeby zacząć myśleć choć trochę jak modernista, jutro powtórzysz słowa Franciszka: Wierzę
w Boga, nie w katolickiego Boga, nie istnieje Bóg katolicki (wywiad z Eugenio Scalfarim, La Republica, 1 października 2013), zaś pojutrze
będziesz ateistą. Tylko ten kto widzi zagrożenie, może się przed nim
uchronić. Tylko ten kto rozumie Chrystusowe ostrzeżenie, może nie dać się oszukać fałszywym prorokom, którzy w zamian za akceptację posoborowej religii człowieka pozwolą na trochę "trydentu" w swej ekumenicznej świątyni.
Krwi Chrystusa, ostojo zagrożonych, wybaw nas!
Amen.