Kazanie na X Niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego
Umiłowani
w Chrystusie Panu!
Ewangelia dzisiejsza opisuje
dwóch mężczyzn, którzy przychodzą do świątyni, aby się modlić. Ale opisuje
ona także współczesnych katolików, którzy niczym kamienie leżące na dnie rzeki,
choć od dwóch tysięcy lat obmywani i wygładzani są przez wodę chrześcijaństwa, to
w środku pozostają przez tę wodę nietknięci. Choć tyle razy słyszeliśmy już
przypowieść o faryzeuszu i celniku, to iluż z nas odkrywa dziś sekretną
modlitwę swego serca: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni! Po raz
kolejny Zbawiciel demaskuje dziś naszą nieustanną gotowość do osądzania
innych i oszukiwania się na temat własnej prawości i pokory. Aby
jednak ta Boska lekcja nie została przez nas po raz kolejny zmarnowana, poświęćmy
chwilę na jej przeanalizowanie.
Spójrzmy najpierw na pewnego
siebie faryzeusza. Staje on dumnie przez ołtarzem, już swoją postawą ukazując lekceważący
stosunek do Boga. Zaczyna on swą modlitwę od podziękowania za to, że wynik jego
z pewnością częstych porównywań z innymi ludźmi jest tak zadowalający: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni
ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik (Łk 18, 11).
Po czym, nie wspomniawszy nawet słowem o swej grzeszności, zaczyna chwalić się
swoimi zasługami. Musimy sobie uświadomić, iż tak naprawdę faryzeusz nie
przyszedł do świątyni po to, by się modlić, by wznieść swój umysł do Boga. Bóg
nie jest mu do niczego potrzebny. Faryzeusz przyszedł do świątyni w tym samym
celu w jakim pości i daje jałmużnę – by zyskać uznanie innych ludzi. Troszczy
się on nieustannie o to, by podziwiali oni jego wiedzą religijną, pobożność
i rygorystyczne przestrzeganie prawa.
Z kolei celnik jest jego
przeciwieństwem. Stoi z dala, w przedsionku świątyni i nie śmie wznieść oczu ku
niebu, nie patrzy także wokół siebie. Już jego pokorna postawa ukazuje
jego pełen czci stosunek do Boga. Bije się on w piersi, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu! (Łk
18, 13). Nie porównuje się on z innymi, nie usprawiedliwia, lecz wyznaje swoje
grzechy. Celnik przychodzi bowiem do świątyni nie dla ludzkiego poklasku, lecz
po Boże miłosierdzie. Musimy sobie uświadomić, iż choć ludzie pogardzają
celnikiem i uważają za gorszego od stojącego przed samym ołtarzem faryzeusza,
to Boża logika jest zupełnie inna. Jak czytamy w Piśmie Świętym: homo enim videt ea quae parent, Dominus
autem intuetur cor (1 Sm 16, 7), człowiek patrzy na to, co widoczne dla
oczu, Pan natomiast patrzy w serce.
Kochani moi! Bóg opiera
się pysznym. Dlatego to nie zapatrzony w siebie faryzeusz, ale skruszony celnik
wraca do domu usprawiedliwiony. Nauką wypływającą z przypowieści, którą słyszeliśmy
dziś z ust Zbawiciela, jest wezwanie do bycia pokornym. Albowiem każdy, kto się wywyższa będzie uniżony, a kto się uniża,
wywyższony będzie (Łk 18, 14). Fakt, że tak wielu ludzi, także
duchownych, pragnie honorów, wyróżnień i zaszczytów udowadnia, że
nie powinni oni nigdy ich dostąpić. To nie oni noszą purpurę, lecz purpura
ich nosi. Dusze pokorne zdają sobie sprawę ze swojej ułomności, potrafią
skruszone przepraszać za swoje winy, unikają porównywania się z innymi i
wychwalania swych dokonań. Człowiek pokorny, nawet jeśli w oczach świata
jest wielki, nie obnosi się ze swymi zasługami. Naprawdę wielcy ludzie są uprzejmi,
przystępni, i wyrozumiali. To mali ludzie muszą zadzierać nosa i
udawać wielkość. Jednak mądry człowiek nie musi nigdy wydawać się uczonym,
tak jak święty nigdy nie musi wydawać się pobożnym.
Krwi Chrystusa, nadziejo
pokutujących, wybaw nas!
Amen.