Kazanie na Niedzielę w Oktawie Bożego Narodzenia
Umiłowaniu w Chrystusie Panu!
Boże Narodzenie to, co wydawało się niemożliwe, stało się rzeczywistością: gdy wszystko było w głębokim milczeniu, a noc w swym biegu połowy drogi dosięgła, wszechmocne Słowo Twoje, Panie, zstąpiło z nieba, z królewskiego tronu (Mdr 18, 14-15). Syn Boży przyjął ludzkie ciało nie tylko po to, by spełnić wolę Ojca niebieskiego i przez Wcielenie i Ofiarę Krzyżową odkupić świat, ale także po to, by zbliżyć się do nas ludzi, wejść w nasze życie, myśli i pragnienia, w nasze smutki i radości. To, co wydaje się nam tak powszednie i zwyczajne, staje się wraz z Wcieleniem czymś wyjątkowym – ludzka rodzina staje się bowiem rodziną samego Boga. Ewangelia ukazuje nam dziś tajemnice serc Józefa i Maryi, słuchających ze zdumieniem proroczych słów Symeona: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą (Łk 2, 34).
Wprawdzie Pan
Jezus przyszedł na świat, aby zbawić wszystkich ludzi, jednak nie wszyscy chcą z
Jego łaski skorzystać. Są tacy, którzy nie chcą wierzyć w to, czego Zbawiciel
nauczał. Jak Żydzi za czasów Chrystusowych nie uznają Go za oczekiwanego od
tysięcy lat Mesjasza i chcą go ukrzyżować. Inni, choć wierzą, nie chcą żyć tak,
jak katolicka wiara im wskazuje. Ci wszyscy tworzą niezmiernie długi korowód
nieszczęśników, rozmyślnie zamykają swe oczy na blask bijący z betlejemskiej
groty, odrzucają Syna Bożego i duchowo upadają. To o nich czytamy w prologu
Janowej Ewangelii: Na świecie był, a świat był przez Niego stworzony i świat
Go nie poznał. Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli (J 1, 10-11).
Byli i są jednak i tacy, dla których Boże Narodzenie staje się
dniem powstania. Dusze szlachetne i pokorne rozpoznają w Panu Jezusie
zapowiadanego przez proroków Mesjasza. Św.
Elżbieta, św. Jan Chrzciciel, starzec Symeon, prorokini Anna, Apostołowie, a
wraz z nimi miliony wiernych. Także my
wraz z pastuszkami biegniemy dziś wielce zadziwieni za anielskich głosem pieni, gdzie się spełnił cud (Cicha noc), gdzie Dziecię zrodzone, w pieluszki powite, w żłobie położone: Oddajcie
Mu pokłon boski, On osłodzi wasze troski (Gdy się Chrystus rodzi). O tych,
którzy duchowo powstają i z radością biegną do Betlejem ujrzeć Słowo, które
stało się Ciałem, narodzonego Syna Bożego, pisze w prologu do swej Ewangelii umiłowany
uczeń Pański św. Jan: A wszystkim, którzy Go przyjęli i uwierzyli w imię Jego,
dał moc, aby się stali synami Bożymi, którzy nie z krwi ani z żądzy ciała, ani
też z woli ludzkiej, ale z Boga się narodzili (J 1, 12-13).
Drodzy
wierni! Nasz świat podzielony jest na dwa obozy: tych, którzy duchowo upadli,
obóz sług szatana i tych, którzy duchowo powstali, sług Chrystusowych. Od owej
świętej nocy, w której nieziemski blask rozświetlił
betlejemską grotę, trwa zacięta walka trwa między tymi obozami.
Wszystkie siły szatańskie nieustannie czynią, co tylko mogą, by zabić w duszach
ludzkich Boże Dziecię. Po dwudziestu wiekach wydaje się, że coraz mniej na
świecie chrześcijaństwa. Ale nie bójmy się. Tak jak na darmo okrutny Herod
mordował dzieci w Betlejem, tak też na darmo wysila się szatan i jego słudzy.
Kochani
moi! Chrystusowy Krzyż, znak, któremu od wieków sprzeciwiają się moce
piekielne, prędzej czy później zatryumfuje na całym świecie. Ale czy
zatryumfuje w Twojej duszy? To zależy tylko od Ciebie. Jeśli słysząc dziś
nowiną o Boskim Dzieciątku powstaniesz i pójdziesz drogą, którą Ono Ci
wskazuje, wówczas z pewnością usłyszysz słowa Pana: Nie bój się, bom cię odkupił i nazwałem cię imieniem twoim, jesteś moim
(Iz 43, 1).
Amen.